XIX Międzynarodowy Kongres Medycyny Estetycznej i Anti-aging w Monte Carlo
Po raz dziewiętnasty już spotkali się lekarze medycyny estetycznej z całego świata, żeby uaktualnić swoją wiedzę i podnieść poziom oferowanych zabiegów. Tegoroczny zjazd odbył się 17 września w Monte Carlo. – Powstają nowe możliwości, dzięki modyfikacji dotychczasowych procedur – mówi dr Bartosz Pawlikowski. Lekarz z uznaniem wypowiada się na temat wiedzy zaprezentowanej na tegorocznym kongresie.
Na zjeździe omawiano nowe technologie i procedury podawania substancji wstrzykiwalnych. Lekarze medycyny estetycznej, głównie Rosjanie i Włosi, prezentowali swoje metody podawania botoksu, kwasu hialuronowego i kolagenu, w celu uzyskania jeszcze lepszych efektów zabiegów wolumetrycznych, poprawiających kondycję skóry – o d m ł a d z a j ą c y c h.
– W Monte Carlo zaprezentowano m.in. innowacyjne zastosowanie kwasu hialuronowego i botoksu w dolnej części twarzy i na szyi. Celem nowej procedury jest zmniejszenie napięcie mięśni w taki sposób, aby poprawić owal przy jednoczesnym użyciu mniejszej ilości preparatów podawanych w innych punktach. Inaczej rozkładamy ciężar podania tych preparatów. Dziś panuje swego rodzaju moda na ostrzejsze rysy i wyrazistą żuchwę, a po tym, co zobaczyłem, jestem w stanie zaproponować pacjentom efektywniejsze od dotychczasowych metody podawania tych substancji – mówi dr Pawlikowski.
Podczas kongresu odbyły się również, ciekawe w opinii eksperta, wykłady z zastosowaniem tłuszczu i kolagenu. Medycyna estetyczna od lat zmierza konsekwentnie w kierunku odmładzania preparatami autologicznymi, takimi jak: kolagen, osocze, fibryna, czy tłuszcz. Zdaniem dr Pawlikowskiego ta tendencja może wynikać z faktu, że przy mnogości nie do końca dobrze zbadanych preparatów na rynku, w odmładzaniu własnym materiałem gwarantowane mamy bezpieczeństwo (mniej powikłań, zerowe ryzyko alergii). W przypadku tej grupy zabiegów także zaprezentowano efektywne modyfikacje procedur. Prym wiodły zabiegi z zastosowaniem tłuszczu (linki: lipotransfer, lipofilling).
– Generalnie wszystko się skupia wokół pewnych szczegółów, np. w przypadku pobrania tłuszczu chodzi nam o to, żeby jak największa ilość komórek została zachowana przy życiu, a do tego w doskonałej formie, bo to wpływa na ostateczną satysfakcję z zabiegu – efekty są wówczas mierzalnie lepsze. W tym celu jako operatorzy musimy m.in. ograniczyć ilość znieczulenia, działającego niekorzystnie na efektywność przeżywania komórek. W świetle aktualnych badań przy podawaniu tłuszczu zwraca się również uwagę na fakt, żeby depozyty nie były zbyt duże. Kiedy chcemy zwiększyć objętość tkanki w danym miejscu, to musimy rozłożyć go bardzo gęsto, drobnymi ruchami, żeby nie doszło do obumarcia części komórek tłuszczowych, bo wtedy zabieg musi być powtarzalny 3, 4 razy. To też ogranicza powikłania w postaci cyst łojowych/tłuszczowych – wyjaśnia zawiłości medyczne popularnych zabiegów dr Pawlikowski.
Lekarz podkreśla, że większa przeżywalność komórek przy mniejszej ilości tłuszczu, to zarazem mniej powikłań, co znacząco wpływa na jakość oferowanej usługi – dla pacjenta to zmniejszenie ryzyka.
Dużą uwagę eksperta zwróciły też wykłady, podczas których prezentowano terapie łączone, w tym m.in. łączenie różnych preparatów z laserami. Zdaniem dr Pawlikowskiego zauważalne jest, jak okresy od podania preparatu do lasera się aktualnie skracają, a wręcz zaleca się, by podawać je na jednej sesji z laserem. W Monte Carlo pokazano jak postępować, żeby maksymalizować efekt i minimalizować powikłania w przypadku łączenia zabiegów w jednej procedurze. Dla pacjenta taki kierunek oznacza większą efektywność z uwagi na komplementarność metod, a także oszczędność czasu i pieniędzy.
– W medycynie estetycznej jest coraz więcej badań, dlatego teraz jesteśmy w stanie lepiej przewidzieć efekt działania określonej wiązki laserowej, czy po podaniu preparatu – po prostu są na to badania laboratoryjne i histopatologiczne tkanek po zabiegu. Wiemy dokładnie jak one działają, nie opieramy się na obietnicach producenta, bo są to niezależne badania, tak jak w tradycyjnej medycynie, np. kardiologii i innych dziedzinach – zwraca uwagę dr Pawlikowski. – Kiedyś na kongresach głównie pokazywano zdjęcia PRZED i PO, teraz jest to bardziej naukowy przekaz (twarde dane, jak to działa na poziomie tkanki i komórki, ile kolagenu przyrasta etc.). Idziemy w medycynie estetycznej w wiedzę, a nie w efekciarstwo, co niezmiernie mnie jako lekarza cieszy – podsumowuje.